» Blog » Zlote lata polskiego RPG
04-01-2012 11:22

Zlote lata polskiego RPG

W działach: Historia RPG | Odsłony: 47

Zlote lata polskiego RPG
Tak sie ostatnio zastanawialem, na fali koncoworocznych podsumowan i wspominek, nad kondycja polskiego RPG (jakie wielkie slowa) i powoli dochodzilem do wniosku, ze jednak kiedys bylo lepiej. Wiadomo stare, dobre czasy. Postanowilem sprawdzic to i owo i okazalo sie, ze wcale tak zle, obecnie nie stoimy, lub inaczej, caly czas stoimy tak zle ;) W 2011 pojawilo sie, az lub tylko 10 nowych tytulow. Chociaz nowych moze nie do konca, bo dostalismy odgrzewanego Cyberpunka i podanego na nowym talerzu Cthulhu (nie umniejszajac Galmadrinowi, czekam niecierpliwie na Legende). Caly rynek przejal GRAmel i Portal, reszta to blad statystyczny :P

Podobne osiagniecia, lub nawet lepsze mielismy pod koniec lat '90, gdzie w '95 potrafily wychodzic regularnie trzy pelnoprawne czasopisma poswiecone grom fabularnym, rok pozniej zostaly juz tylko dwa, ale zawsze. W tej chwili nie uswiadczymy zadnego. Co najwyzej jakis substytut w postaci PeDeeFa, a jako jednostka w pelni uksztaltowana w poprzednim stuleciu, bardziej sobie jednak cenie szelst papieru i cos co moge fizycznie posiasc ;) Dlatego nie przemawiaja do mnie wydawnictwa elektroniczne, ale jak rozumiem jest to przyszlosc publikacji wogole. W tamtym czasie MAG potrafil na swych barkach udzwignac praktycznie caly ciezar rynku, wydajac nie tylko gry fabularne, ale i gry bitewne, karcianki, powiesci i czego tam jeszcze nie bylo. W '95 pojawilo sie chyba osiem wydawnictw, w tym takie molochy jak Zew Cthulhu, Cyberpunk od Copernicusa, ADnD 2E od TM-Semic (ktos ich jeszcze pamieta?). '96 byl chyba jeszcze lepszy, Srodziemie, Wilkolak, Wampir od ISY, nie liczac dodatkow, ktore ciezko zliczyc. Przegladajac stare numery MiM'a znalazlem zapowiedzi Kronik Mutantow RPG, akurat o tym wiedzialem i zaluje, ze nie doczekalem, ale prawdziwe zadziwienie wywolal fakt odkrycia zapowiedzi STALKER RPG, od MAGa, ktory mial pojawic sie chyba w '97 roku. Dla mnie szok!

Od tamtej pory nasz ryneczek skurczyl sie chyba. Nie uswiadczysz zadnego czasopisma. Nowosc pojawia sie rzadziej niz raz w miesiacu. Wydawnictwa sie rozdrobnily, starzy bogowie upadli, ale rodza sie nowi. Na premiere czeka sie jak na zbawienie. Rozumiem, ze rynek sie zmienil, swiat sie zmienil. Internet wiele ulatwil, ale wiele tez utrudnil. Pozostaje jedynie miec nadzieje, ze zlote lata jeszcze nie nadeszly.

Komentarze


GRAmel
   
Ocena:
+3
MiszczPodziemi - zalezy co sie powie i jak sie to powie. Jak sie zmalagaryzuje albo powie indoctrinoprawde (lub tez po prostu zroluje), to nie ma co sie dziwic, ze inni sie wkurza.
04-01-2012 15:57
earl
   
Ocena:
0
@ karp

obecnie przeczytanie podręcznika w oryginale, nie stanowi dla człowieka po szkole sredniej problemu

To zależy jeszcze od tego, jaki jest to język. Jeśli bowiem jest to język specjalistyczny, zwłaszcza z dziedzin ścisłych czy technicznych, to przeciętny nawet posiadacz CPE mógłby mieć trudności z jego pełnym zrozumieniem.
04-01-2012 22:10
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jestem po szkole średniej, mam problem z przeczytaniem podręcznika w oryginale, ale nie mam problemu z rachunkami trygonometrycznymi. Jak to się ma do teorii o powszechnych talentach lingwistycznych?
04-01-2012 22:50
shohei
   
Ocena:
+5
Czlowiek wyszedl na chwile do pracy, a tu lawina komentarzy ;) Jak w tytule, pisalem glownie o polskich RPG, majac na mysli polski rynek i raczej w nucie nostalgicznej, jak to bywa na przelomie noworocznym. Wiem, ze internet skurczyl nam swiat do wielkosci monitora, ale nie o to mi chodzilo. Chodzilo o te 'zlote lata', gdy wszystko bylo nowe i czekajace na poznanie. Wystarczyla wyobraznia, kostka, kartka i olowek. Nie bylo takiego wyboru, ale gralo sie po trzy sesje dziennie w rozne systemy. Teraz mamy wszystko, ale z tego nadmiaru nie ma w czym wybierac. Nasze wymagania wzrosly, ale tez i skupienie na konkretne rzeczy w danym systemie. Kazdy jest ekspertem, we wszystkim. Taka narodowa polska cecha ;) Rozumiem nauke jezykow i dostep do zagranicznych podrecznikow, ale nasz ryneczek skupil sie na rodzimych produkcjach, tak na prawde glowny nurt zostawiajac gdzies z boku (moze i lepiej). Bo teraz do grania nie wystarczy juz kostka i kawalek wolnej podlogi, teraz potrzeba wyczesanych kosci, spersonalizowanych kart postaci, zindywidualizowanych figurek na mega wypasionych mapach, ktore mozna ukladac bez konca, kart przedmiotow, zetonow zasobow, znacznikow statusow i podporki pod lokiec z logiem wydawcy, najlepiej wiekszym od samej podporki.

Nasz rynek skurczyl sie, bo pozostal taki sam jak na starcie. Nie rosnie, stoi na jednym poziomie, a swiat idzie na przod. Nie oszukujmy sie, nie mamy dwudziestu wydawcow zasypujacych nas setkami dodatkow. Uwazam, ze RPG stalo sie jeszcze bardziej niszowe niz bylo na poczatku naszej historii. By z tej niszy wyjsc wydawcy staraja sie pokazac, ze RPG to jednak nie RPG, a taka rozbudowana planszowka, to prawie jak bitewniak lub cos wiecej jak karcianka. Powstaja hybrydy, ktore maja skusic jak najwieksza liczbe odbiorcow, czyli konsumentow do wydojenia. Kiedys placilo sie za dobry pomysl, teraz placimy za marketing, ktory wciska nam zle pomysly. Jaki jest cel wydawania co roku nowej edycji bitewnego Warhammera, bo nie rozumiem? Nie maja tam dobrych testerow, czy jak? 4E DnD jeszcze dobrze nie wrosla w swiadomosc, a juz napomina sie o 5E. Do WFRP 3E dodatki w postaci gadzetow zajmuja wiecej miejsca niz same podreczniki. Hybrydyzacja RPG:( Tak, wolalem 'zlote lata' :P
04-01-2012 23:18
~Troll Slayer

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
Magia i Miecz, Labirynt, Portal, Złoty Smok, Talizman, Gwiezdny Pirat, Fantazyn, Kruk, sporo fanzinów typu Goniec Imperialny, Łowca Dusz, Erpegowiec. Sporo tytułów ukazywało się kiedyś w papierowej formie. Osobiście preferuję ją z uwagi na czytelnictwo sedesowe... :)
04-01-2012 23:26
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
DND zmienia się tak szybko jak IPhone :) już chcą 5.0? Poczekaj, najpierw pewnie puszcżą D&D 4S :)

Dlaczego tak się zmienia? Odpowiedz sobie sam ;)
04-01-2012 23:50
kbender
   
Ocena:
+2
zigzak, miałeś na myśli DnD 4$ ;)
04-01-2012 23:53
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
żeby takie tanie to było :)
05-01-2012 00:01
Repek
   
Ocena:
0
@shohei
Może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Rynek w sensie wydawanych po polsku systemów i dodatków [czytaj: aktywnych wydawców] się skurczył. Sam rynek jako taki może pozostał bez zmian - ale to chyba ciężko zbadać, prawda? Jedynym wiarygodnym źródłem mogłyby tu być sklepy, ale nie jestem pewien, czy nagle wszystkie postanowią ujawnić swój bilans zysków. :D

Pozdrawiam
05-01-2012 00:45
~mery się nie loguje

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Rynek nadal jednak jakiś tam jest po tylu latach, więc raczej nie jest "gorzej", bo "gorzej" byłoby gdyby gry fabularne w ogóle się nie pojawiały...

Ale czy ów "rynek" można w ogóle nazwać rynkiem?
Nie wydaje mi się...

Po prostu jest zbyt znikomy.
Czy w ogóle którykolwiek z tak licznie wydawanych ostatnimi laty systemów zbliżył się realnie opchniętym nakładem do pierwszej edycji WH, czy D&D 3.0?

No właśnie...

To czego na prawdę dzisiaj brakuje, to reklamy zdolnej przyciągnąć młodych ludzi do RPG.
Popularność MMORPG i cRPG pokazuje, że jest potencjalna rzesza klientów, co zresztą przy skutecznym hajpie, udowodniła przed laty ISA z D&D.
Być może uda się to CD Projektowi, o ile wykupienie licencji na twory WOTC, będzie dotyczyło inwestycji w gry fabularne.
Osobiście mam nadzieję że tak będzie, bo wtedy reszta wydawców będzie miała łatwiej i "lepiej", a skoro mam do nich dołączyć w tym czy kolejnym roku... ;)
05-01-2012 05:21
38850

Użytkownik niezarejestrowany
    repku,
Ocena:
0
Czesc rynku, a dokladniej sklepy "z żywą obsługą" cienko przędą, bo ludzie w nich nie kupują - wolą online.
Sprzedawcy mówią zgodnie: "Kiedyś było lepiej". Kiedy przeprowadzalem "wywiad gospodarczy" w kilkunastu sklepach w Polsce właśnie to wlasnie to słyszałem od większości. A od naprawde starych wiarusow uslyszalem, ze od czasu kiedy MAG przestal sie zajmować RPG obroty w tej dziedzinie spadly kilkukrotnie.
Inna sprawa, że nie wiem, jaki ciężar przejeły sklepy internetowe.
Ale na pewno "kiedyś było lepiej" :)
i w ten oto sposob postanowiłem nie otwierać kolejnego sklepu z fantastyką :(
a pieniądze były, biznesplan był.
Teraz czasem w żartach myślę, żeby hobbystycznie i dla zabawy założyć wydawnictwo. No ale to muszę dużo zarabiać gdzieś indziej, żebym mógł spokojnie topić w nim pieniądze :)
05-01-2012 06:27
Kamulec
   
Ocena:
0
Sklepy standardowe są dobre:
- do oglądania
- dla zbyt młodych, by mieć konto
- jak się spieszy
- dla zaczynających przygodę z RPG, o ile ktoś im powie, gdzie jest sklep

Swoje podręczniki niemal wszystkie kupiłem w sklepie (większość z tego w Ogrynie). Trafiłem tam po wskazaniu lokalizacji (jeszcze w Kameleonie) za radą kolegi, który mi o RPG powiedział. Moje ostatnie kupowanie dodatku do DeDeka wyglądało tak:
1. idę do Ogryna
2. Nie ma tego, który chciałbym najbardziej, ale się waham. Przeglądam podręczniki i przekonuję się, że jak nie będzie, to kupię ten, który jest.
3. dowiaduję się o cenę, sprzedawca daje 20 zł upustu
4. Idę jeszcze sprawdzić, czy w Bardzie nie mają tego, co chcę
5. Wracam do Ogryna. Zmienił się sprzedawca w międzyczasie, nowy daje mi 10 zł upustu. Nie kupuję.
6. Wchodzę na stronę ISA, kupuję, mimo kosztu wysyłki oszczędzam 20 zł.

Kryzys sklepów RPG dobrze pokazuje też to, iż zarówno w Ogrynie, jak i w Bardzie, nie mieli k20 poza zestawem.

Problem w znacznej mierze polega na tym, że zwykle kupuje się w sklepie, bo jest wygodniej. Okazuje się jednak, że coraz wygodniej jest kupić przez internet, bo:
- recenzje pod ręką
- taniej
- szerszy asortyment

We Wrocławiu mamy dwa (o tylu przynajmniej wiem) sklepy sprzedające gry fabularne i jest to o jeden za dużo (szczególnie, że są przy tej samej ulicy).

Tyle, że to sklepy. Nijak się to nie przekłada na wielkość rynku gier fabularnych.
05-01-2012 08:21
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jest Feniks tam gdzie byl Ogryn (ktory padł) jest Bolter, jest Bard z niemiłą obsługą ktorej wydaje sie ze wszystkie rozumy pozjadała, a wysylkowo sprzedaja wszystko duzo taniej i jest jeszcze jedno miejsce, ale malo kto tam chodzi, bo oni glownie wysylkowo sprzedają. Zakazana Planeta czy jakoś tak. Plus kilka sklepow z planszowkami rozsianymi po galeriach.
I skladnica harcerska czy tez sklep modelarski w DH Feniks na pierwszym czy drugim pietrze.
Sprzedaz internetowa to niestety (dla sklepikarzy) killer. I dla mlodych lebkow ktorzy chca zaczynac tez. Mniej miesa wpada do maszynki :)
05-01-2012 08:30
Repek
   
Ocena:
0
@zigzaku
Gdy mówię o sklepach, to tylko o "sieciówkach". :) Lokalne sklepiki na k100 klientów mnie nie interesują, nawet jeśli sam raz w tygodniu grywam sobie w takim w karciochy.

Merry się nie loguje trafia IMO w sedno, choć ja się obawiam pisać to głośno, bo jeszcze zostanie to źle odebrane. Ale jeśli zdolności promocyjno-reklamowe są jakimś probierzem rynkowości, to prawda była i pozostaje smutna. Trudno jednak IMO mówić o rynku w pełnym znaczeniu tego słowa, gdy wydawcy muszą się liczyć z każdym egzemplarzem wydrukowanego podręcznika. A co dopiero mówić o środkach na jakąkolwiek promocję.

To zresztą problem innych niszowych działek, jak chociażby komiksu. Tam jeszcze Egmontowi czasem udaje się przebić szerzej [ale tylko hitami typu Thorgal]. Do tego dochodzi wsparcie instytucji lokalnych i urzędów, które zlecają robienie komiksów promocyjnych. Ale nie wpływa ono nijak na rynek, tylko na aktywność tych podmiotów i zastrzyk gotówki dla części twórców. Pewnie można by to porównać z grami planszowymi robionymi na zamówienie przez Kuźnię Gier.

Wśród komiksiarzy często się używało [ale używa już coraz rzadziej] argumentu Merry. Że "ktoś powinien zainwestować w promocję". Ktoś to jest oczywiście Egmont, jedyne duże wydawnictwo ze środkami pochodzącymi z dochodowych pól działalności. Tego argumentu na erpegowym poletku chyba nie da się nawet głośno wypowiedzieć, bo tutaj nie ma takiego gracza jak Egmont, by zwalać na niego chlubną misję promocji całego hobby/produktu.

Pozdro
05-01-2012 10:55
MiszczPodziemi
   
Ocena:
0
D&D 3.0 miały dobrą promocję, internet był wtedy już popularny ale nie wszechobecny jak dzisiaj więc częściej widywało się RPG na żywo. Pamiętam, że pudełko z grą przygodową D&D leżało stosami na półkach w Empiku, a gdy kupowałem książki z Forgotten Realms to kolorowe broszurki z reklamą Podręcznika Gracza były w środku, później w niektórych książkach nawet na ostatniej stronie była reklama. W sklepie Mag gdzie często bywałem towarzysko, a który już nie istnieje nie było problemu z zakupem D&D i kostek, dostałem tam nawet kilka rzadkich pozycji angielskich.

W chwili obecnej wiem o dwóch sklepach w Łodzi w jednym nie satysfakcjonują mnie ceny i czas czekania na produkt a drugiego jeszcze nie widziałem. Podręczniki kupuje w Rebelu a dodatki typu figurki, tilesy itp w Bardzie, co prawda też musze poczekać ale nawet z kurierem wychodzi taniej niż w sklepie stacjonarnym.
05-01-2012 11:12
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
repku,
Ja się ustosunkowałem do tego zdania:
Jedynym wiarygodnym źródłem mogłyby tu być sklepy, ale nie jestem pewien, czy nagle wszystkie postanowią ujawnić swój bilans zysków. :D

Bo z mojej wiedzy wynika, że "kiedyś było lepiej" wg sprzedawców detalicznych.
Co w sumie nie dziwi, bo zatowarowywałeś się w kilka tytułów u MAGa i wszystko schodziło (chyba że był to Earthdown, który do dzis na półkach leży)
- teraz musisz wybulic kilkadziesiąt tysi, jak nie więcej, żeby zatowarować się tak, żeby przeciętny wybredny Kowalski znalazł na sklepie to czego szuka.
05-01-2012 11:12
shohei
   
Ocena:
0
Fakt, internet stal sie oknem na swiat, w pelnym tego slowa znaczeniu. 90% mojej kolekcji pochodzi z Alledrogo lub ze sklepow wysylkowych, badz wprost ze sklepikow wydawcy. Osobiscie nabylem tylko te podreczniki, ktore u zarania dziejow pojawialy sie na sklepikowych polkach. Pamietam wyprawy z kumplami do sklepu, bo mial pojawic sie nowy dodatek do Cthulhu, czy w koncu Krysztaly Czasu ;) W moim przypadku glownym zrodlem zaopatrzenia byl CyberSmok w Szczecinie, swietej pamieci od dziesiecioleci. Zostawilem tam gruba kasiore grajac wtedy w DoomTrooper'a ;)
05-01-2012 12:08
gan
   
Ocena:
+2
Miałem skomentować a wyszła z tego cała notka na blogu.

A jeśli chodzi o sklepy - wtedy były jedynym źródłem dystrybucji - ja też chodziłem do krakowskiej Szeherazady i co chwilę pytałem się czy jest już nowy numer Portala/Gwiezdnego Pirata. Dziś jednak szczęśliwie nie trzeba wydawać pieniędzy na lokal w mieście, żeby sprzedać RPG-a.
05-01-2012 12:32
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
ja latałem do Suplementu i Omegi w Opolu. I zawsze z wypiekami na twarzy :)

Teraz już tak nie ma... :(
05-01-2012 12:39
Indoctrine
   
Ocena:
0
Pamiętam jak bywałem w różnych sklepach warszawskich, ile to kasy się pozostawiało głównie na karcianki ;)
Teraz nawet nie wiem czy jakiś typowo erpegowy funkcjonuje. Chyba są tylko planszówkowe prowadzące przy okazji trochę erpgei i bitewniaki.

Dziś nie trzeba przekartkować podręcznika - można zazwyczaj obejrzeć jego demko w necie, to sporo daje.

@Mery

"Czy w ogóle którykolwiek z tak licznie wydawanych ostatnimi laty systemów zbliżył się realnie opchniętym nakładem do pierwszej edycji WH, czy D&D 3.0?"

Neuro na pewno, podejrzewam, że produkty z logo SW są na dobrej drodze do tego.

Za to jeśli chodzi o ilość sprzedawanych podręczników, to obserwacja z własnego podwórka (znajomi): kiedyś kupowało się podręcznik na całą ekipę. Jeden miał młotka, inny WoDa itp. Teraz, każdy woli mieć własny i stara się kolekcję uzupełniać. Ale pewnie to nie jest reprezentacyjne, bo inaczej byłaby jednak lepsza sprzedaż..
05-01-2012 13:12

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.