Wnioski (nie)oczywiste
W działach: Historia RPG | Odsłony: 370W poniedziałek na jednej z grup dyskusyjnych o grach fabularnych, na facebuku pojawił się post 'Czemu RPG umierasz?' i stosowny wykres pokazujący ilość wydawanych rocznie w naszym kraju podręczników. Rozgorzała mała dyskusja do której zostałem wciągnięty i zmotywowany do stworzenia własnej wersji wykresu, jako rozpoznawalny kolekcjoner ;) Po dwóch dniach zgarniania kurzu z podręczników, doznałem małego olśnienia i tutaj mam zamiar przedstawić tego efekty. Wnioski pewnie dla jednych będą oczywiste, dla innych mniej, dla mnie nie były, bo jakoś do tej pory nie miałem aż tak globalnych przemyśleń odnośnie wyglądu polskiego rynku RPG jako całości. Wszystkim wiadomo, że stoimy słabo lub wręcz źle z liczbą publikacji, mowa tylko o wydawnictwach papierowych, elektroniczne pozostaną dla mnie na zawsze substytutem i nie traktuje ich jako pełnoprawnego produktu, zwłaszcza jeśli każą mi za taki produkt płacić, jak za papier.
Szykując własny wykres i przekopując się przez podręczniki zauważyłem pewne zależności, które skłoniły mnie do poniższych podsumowań. Podzieliłbym historie polskiego RPG na trzy główne epoki, są to oczywiście przemyślenia jak najbardziej subiektywne, wypaczone okiem kolekcjonera, ale liczę na dyskusję i ciekawe komentarze ;)
I epoka - lata '90
Odkrycie i wybuch zainteresowania grami fabularnymi w Polsce. Trzej 'giganci' opanowują cały rynek, praktycznie bez konkurencji, gracze kupują wszystko co się tylko pojawia. Dominują duże, rozpoznawalne linie wydawnicze tłumaczone z zachodu, jest ich kilka do kilkunastu. Złote lata RPG!
Standard epoki to tłumaczony, czarno-biały podręcznik w formacie A4 z miękką okładką liczący 300-400 stron; do tego k10+2 dodatków do systemu, każdy przynajmniej po 100-150 stron. Grafiki nie są najważniejszą częścią podręcznika i często po prostu straszą.
II epoka - lata '00
Gry fabularne jako hobby okrzepły, gracze stali się bardziej wymagający. 'Giganci' podgryzani przez 'średniaków' zaczęli się podpierać wydawaniem książek, niekoniecznie w tej kolejności. Format A4 pozostał domeną 'gigantów', stał się jednak bardziej ekskluzywny. Teraz to pełny kolor, kredowy papier i twarda okładka, nawet w przypadku dodatków. Podstawą są nadal duże linie zachodnie, grafiki często przedstawiają większą wartość niż zawartość podręcznika. Odmienny kurs obierają 'średniacy', ich propozycja to systemy rodzime. Krystalizuje się nowa trójca, wydająca głównie dodatki do własnych systemów. Z końcem dekady 'giganci' praktycznie umierają :(
Standard epoki to rodzimy, czarno-biały podręcznik w formacie B5 z miękką okładką liczący 400-500 stron; do tego k10 dodatków, każdy po 50-100 stron. Grafiki stają się integralną częścią podręcznika i muszą być w najgorszym razie na średnim poziomie.
III epoka - lata '10
Historia zatacza koło. 'Średniacy' podgryzani przez 'jednostrzałowców', indyki i autorki z aspiracjami, zaczynają się podpierać dla odmiany planszówkami, by w końcu sprzedać linie na zachód i mieć 'problem' z głowy. Format B5 awansował na salony, miewa pełny kolor i coraz częściej twarde okładki. Dodatki to teraz broszurki w formie zeszytowej, jeśli są. Format A4 to teraz jakaś patologia. Rozpowszechnienie platform wspierających pozwoliło wypłynąć wielu małym, zamkniętym całościowo systemom, lub eksperymentalnym tworom, o różnej wartości. Pozostał jeden 'średniak' i cała masa planktonu ;)
Standard epoki to przedpłacony podręcznik, czarno-biały lub kolorowy w formacie B5 z okładką twardą lub miękką, plus k2+1 ekskluzywnych dodatków, wszystko zależnie od wybranej opcji i zasobności portfela. Do tego obowiązkowo mapa lub koszulka, lub chociaż plakat :P Dodatków brak, bo i po co, sam podręcznik i zawarty w nim system jest ponad to, jest na tyle innowacyjny i zajmujący, że niczego więcej nie potrzebujesz. A jeśli nie masz z kim grać, to i tak zawiera zasady autoprowadzenia. Rewolucja!
Podsumowując, podręczniki są coraz mniejsze, coraz chudsze, bez dodatków, wciąż czarno-białe i polegają coraz bardziej na wyobraźni. Wiec nietrudno sobie wyobrazić, że przy następnym obrocie koła historii, dojdziemy do tego, że jeśli chcesz w coś sobie zagrać, to wymyśl sobie sam. I 'czemu RPG umierasz'?
Zapraszam do dyskusji ;)